"Greccy filozofowie byli pierwszymi, którzy zadali pytanie, co sprawia, że daną osobę postrzegamy jako piękną.
Owe
piękno widzieli w symetrii i „złotym podziale”, w którym określili
idealne proporcje. Nazywany „świętym cięciem”, „złotym cięciem”,
„cięciem harmonicznym” wyglądał w następujący sposób: proporcje podziału
odcinka (kąta, powierzchni itp.) na dwie części w taki sposób, że część
większa ma się do mniejszej tak, jak cały odcinek do części większej.
Platon twierdził, że podział harmoniczny jest kluczem do kosmosu. Teraz,
po ponad 2000 lat, współcześni naukowcy badali teorię „złotego
podziału” i stwierdzili, że greccy filozofowie mieli rację: symetria
jest dla nas atrakcyjna. Starożytni myśliciele twierdzili, że taki
pod
ział podpowiedziała im po prostu natura.
Grecy nie mieli obsesji wyłącznie na punkcie symetrii, ale także
długich blond włosów, które wiązały się z młodością i płodnością.
Rzymianie pożyczyli sporo z greckiej kultury dlatego znajdujemy u nich
właśnie kult kobiet z długimi włosami blond. Kobiety w Rzymie stosowały
mieszaninę popiołu drewna bukowego, tłuszczu koziego, octu, odchodów
gołębich i szafranu, aby rozjaśnić włosy. W wielu przypadkach
zastosowanie roztworu doprowadziło do całkowitej utraty włosów!
W średniowieczu, piękno kobiet stało się bardziej skomplikowane. Kiedy
kobieta wyszła za mąż zobowiązana była do ukrywania i wiązania włosów,
tak aby nie były puszczone luźno.
Blond włosy przestały być cenione. Kojarzono je z cudzołóstwem, dlatego
blondynki zaczęły oczerniać włosy ługiem. Dopiero pod koniec
średniowiecza artyści z renesansu zaczęli buntować się przeciwko ideom
religijnym i moralnym narzuconym przez kapłanów.
W renesansie, na
celowniku znalazły się kobiece piersi. Stąd w malarstwie pomysł na
pokazywanie matki karmiącej piersią. Kobieta była krytykowana za
pokazanie ramion lub kostek! Bladość skóry to charakterystyczny element,
który potęgował uczucie czystości. Do tego czasu zaczerwienione
policzki były znakiem „zamieszek” i grzechu. Chociaż z czasem straciły
znaczenie, blada twarz była w modzie, aż do XX wieku, jako znak piękna i
dobrego smaku. XVII wiek to czas kiedy purytanie uważali makijaż i modę
za grzeszne.
Sto lat później zmienia się kanon piękna. Piękne kobiety mają wąską talię. Włosy są najbardziej wartościowym wyznacznikiem piękna, są noszone w dużych, przypudrowanych kokach. Wysoki kok był też dowodem bogactwa rodziny kobiety.
W epoce wiktoriańskiej, blada twarz jest znowu bardzo ceniona. Wyznacznikiem piękna jest teraz rozmiar, podkreślony przez gorset, który pomagał kobietom osiągnąć kształt klepsydry. Talia miała przeciętnie jedynie 40 centymetrów. W tym przypadku, wiele kobiet cierpi z powodu niewydolności oddechowej lub uszkodzeń narządów wewnętrznych. Jeszcze bardziej niebezpieczne niż gorset były narzędzia, których używano do modelowania kształtu nosa!
XX wiek przyniósł kolejne zmiany w koncepcji piękna, utrzymując wiele zwyczajów epoki wiktoriańskiej, ale jednocześnie tworząc nowe. W latach 20-tych, krągłe kobiety nie są już modne. Korygująca bielizna jest niezbędnym elementem garderoby. Talia przenosi się w okolicę bioder. Najbardziej widocznym elementem są proste, z długością do uszu, włosy, które symbolizowały zarówno piękno, jak i wyraz równości płci.
W latach
30. fryzura bob znika i włosy są noszone jako luźne loki. Początek lat
60. to czas Twiggy, modelki, która ma 167 cm wzrostu i waży 48 kg. To
pierwszy raz, kiedy piękno jest zdefiniowane w kategoriach seksualności.
Od tego momentu medycyna estetyczna i chirurgia plastyczna stają się
narzędziami, do osiągnięcia piękna.
Piękno w XXI wieku przyjmuje
skrajności, gdzie wszystko jest dozwolone, a nic nie jest wstydliwe.
Przykład: mężczyźni w Hong Kongu określają atrakcyjność kobiety na
podstawie wskaźnika wzrostu. Indeks obliczany jest poprzez podzielenie
objętości ciała do kwadratu wzrostu (odległość od brody do pięty) i
zakładamy, że oznacza to nie tylko atrakcyjność kobiety, ale także
zdrowie i płodność.
Za piękne uznaje się zarówno modelki w typie Aniołków Victoria’s Secret, jak i pełne kształty Kim Kardashian czy Jennifer Lopez".
(źródło: Anna Chodacka -"Kanony kobiecej urody")
Kobiety znają swoją wartość i mimo, że nie są Gretą Garbo, Mona Lizą czy Kleopatrą - kochają nie gorzej niż one. I nie oczekują, aby obiektem ich uczuć był Robert Valentino, Juliusz Cezar czy Cassanova. Ciągle wracają, bo tej miłości ze swoim obiektem, uczuć wciąż mało. Co tam ukrywać? Obie strony dobrze się z tym czują.
O tym śpiewa zespół Bee Gees w piosence She keeps on coming.
OdpowiedzUsuńKażda epoka ma inną definicję ideału kobiecego piękna.Ja lubię lata pięćdziesiąte,sześćdziesiąte XX w.(C.Deneuve,M.Monroe, B.Bardot,
S. MacLaine.....
Ciekawe opinie na temat kanonu piękna kobiety mają mężczyźni. Oto, co zawiera taki kanon wg jednego z nich. Bogusław Kolesiński, warszawski antykwariusz wylicza: - Demoniczność, inteligencja, przewrotność. Przebiegłość i poczucie humoru. Reasumując- to, co najbardziej niebezpieczne. Kobieta potrafi być jednocześnie aniołem i najpiękniejszym darem niebios, jak i diabłem, demonem i kusicielką. W niej zawiera się szczęście i rozpacz."
Usuń