Translate

sobota, 15 października 2016

PRINCESS OF MONACO

    




    Gracy Kelly was 25 years old when she won an Oscar. After three years she was the princess of Monaco.











    She was born on November 12, 1929 in Philadelphia, Pennsylvania.

   The  third daughter of John Brendan Kelly of Senior (1889-1960) and Margaret Katherine Majer (1899-1990), sister of John Brendan Kelly, Jr. (1927-1985), Margaret Katherine Kelly (1925-1991) and Elizabeth Anne Kelly (1933-2009).

Grace Kelly at the age of 2 with her brother John (Kell) and her sister Margaret Katherine (Peggy)
Grace Kelly in 1935 with her family. From top left to bottom right 

Grace Kelly as a child
Grace Kelly in 1948 with her brother John and her sister Margaret





Grace Kelly with her sister Lizanne and her mother Margaret

    She knew she wanted to become an actress from her early age.
     Little indicated that Kelly would have such an exceptional career: Catholic school, strict upbringing, parents' disapproval for their daughter's plans.  


   Despite the parents' disapproval, Grace Kelly appeared on the screen, having been a model as well as a theater actress before. At age of 22 she got her first film role. 
 

 Grace Kelly is considered one of the most beautiful actresses in history.





środa, 24 sierpnia 2016

ZBYT WCZEŚNIE





Dzisiaj chciałabym zakończyć rozważania na temat kariery Grety Garbo. 

Zapamiętajmy Gretę w roli tańczącego wampa.



Pamiętajmy jednak, że jej życie nie toczyło się zgodnie z kadrem filmowym.



"Nigdy nie chciałam być sama. Pragnęłam jedynie, by zostawić mnie w spokoju. To wielka różnica".
 To jej wyznanie.

 


Największym jej obrazem pozostaje jednak "Królowa Krystyna" (1934) w reżyserii Roubena Mamouliana, gdzie szwedzka monarchini z miłości do hiszpańskiego ambasadora rezygnuje z tronu .






To tutaj zobaczyć można najsłynniejszy kadr w historii kina, kiedy w epilogu następuje zbliżenie twarzy Garbo na cały ekran. 

To tutaj padają znamienne słowa wypowiedziane przez królową Krystynę: "Zmęczyła mnie rola symbolu - pragnę być człowiekiem". Staną się one wkrótce życiowym credo samej Garbo.

"Ostatnim jej filmem była "Dwulicowa kobieta", nakręcona w 1942 roku.



Ten melodramat był marny pod względem artystycznym i zrobił spektakularną klapę finansową. Jednak kiedy jej rola w „Dwulicowej kobiecie” zebrała bardzo złe recenzje, Greta Garbo wycofała się z przemysłu filmowego. Po tej klęsce Garbo zdecydowała się skończyć z filmem. 

Tak się zaczął jej trwający bez mała pół wieku życiowy dryf, podczas którego starała się zatrzeć za sobą wszystkie ślady. Aktorka wiodła od tamtej pory samotnicze życie, rzadko pokazywała się publicznie.Unikała dziennikarzy i fotoreporterów, nie odpowiadała na listy wielbicieli, nie chodziła na premiery. Nie odebrała nawet przyznanego jej w 1954 roku przez Akademię Filmową honorowego Oscara.

Królowa abdykowała więc, by odnaleźć siebie samą. Przez ostatnie 37 lat Greta Garbo mieszkała samotnie w 7-pokojowym apartamencie w Nowym Jorku. 



  
W 1984 roku chorowała na raka piersi, jednak udało jej się powstrzymać chorobę.



Umarła 15 kwietnia 1990 r. w Nowym Jorku  z powodu zapalenia płuc i niewydolności nerek. Ciało skremowano, a 9 lat po śmierci artystki jej prochy spoczęły na cmentarzu w Skogskyrkogården   pod Sztokholmem. Fortunę ciotki otrzymała w spadku jej bratanica, Gray Reisfield.


Tuż przed śmiercią miała ponoć powiedzieć: "Chcę być sama".  Zgodnie z wolą aktorki jej ciało spalono. 

Żródło:Newsweek,Twarz Grety Garbo






Skogskyrkogården, Sztokholm, Szwecja







czwartek, 4 sierpnia 2016

GRETA JAKO NINOCZKA





 "Widziałam Gretę Garbo już w kilku filmach i grała tam dość różnorodne role, od najlepiej jej wychodzącej femme fatele, przez zblazowaną gwiazdkę, aż po totalne niewiniątko. Wszystko to jednak były role poważne. Dopiero w „Ninoczce” po raz pierwszy zobaczyłam jej talent komediowy. Bo też jeśli się nie mylę, dopiero w tym filmie i w niewielu innych (jeśli w ogóle jakichś) aktorka dała się poznać z tej strony.


    Obraz jest komedią romantyczną opartą na formule, która sprawdza się w każdym czasie i wszędzie na świecie – połączeniu kochanków należących do dwóch różnych światów. On jest francuskim, nieco zubożałym arystokratą, nonszalanckim i beztroskim, biorącym z życia ile się da. Ona radziecką agentką wysłana do Paryża, by sfinalizować transakcję o narodowej wadze, bez reszty poświęconą sprawie ciałem i duchem."

 (recenzję zaczerpnięto z bloga : marysiowo, blogspot.com)

 Firma  Metro-Goldwyn-Mayer  została zmuszona do  strategicznego repozycjonowanie produktu przez utratę rynków, ze względu na działania wojenne w Europie. W 1940 roku przychody Hollywood płynące strumieniem z jedenastu krajów zostały przymusowo zamknięte, kiedy Joseph Goebbels wyraźnie zakazał dystrybucji filmów MGM na wszystkie okupowane terytoria. I Garbo znów zmienił taktykę, aby być na nowo  gwiazdą w swojej pierwszej komedii - w 1939r. jest "Ninoczka". 
 


   "Produkcję reklamowano sloganem, który przeszedł do historii kina: „Greta Garbo się śmieje!”. Była to pierwsza komediowa rola aktorki – Garbo zerwała tu z utrzymywanym przez wiele lat wizerunkiem femme fatale" (Wikipedia).

   Nowością jest celowa gra w pewnej sekwencji "diner" ( tania  knajpa) z surową  Garbo, z jej brakiem reakcji na starannie wyreżyserowany żart z kelnerem " kawy bez mleka". Dopiero pod koniec żartu Garbo wybucha spontanicznym śmiechem.



 

wtorek, 26 lipca 2016

PYTANIA O GRETĘ





Coraz więcej publikacji ukazuje się ostatnio na temat Grety Garbo. Najciekawsze ukażą się po upływie 50  lat po jej śmierci.


Tymczasem na rynku ukazała  się książka Ellen Mattson - "Greta Garbo moja miłość"







Oto kilka fragmentów z tej książki:

"A ja mówiłam, że była całkiem zwyczajną dziewczyną z Söder, że była wspaniała, inna niż wszyscy, tajemnicza, jak ptak z innego wymiaru, zimna i samotna gwiazda, że żyła dla swojej sztuki, że lubiła narty, uwielbiała śledzie i ziemniaki, że Hollywood ani trochę jej nie zmieniło, że była bezgranicznie melancholijna, że była ciepła, zimna, samotna, jak każdy, uwielbiała chodzić do wesołego miasteczka w Gröna Lund, że w jej oczach dało się dostrzec smutek całego świata, cokolwiek mówiłam, było prawdą, wierzyli mi we wszystko. 

Nikt nie zna Grety Garbo tak dobrze jak Vendela Berg, dziewczyna, którą na tyle zainteresowała się wycofana i chorobliwie wstydliwa gwiazda, że zatrudniła ją jako sekretarkę i towarzyszkę w Hollywood. Vendela chroni Gretę przed ciekawskimi reporterami, pomaga jej wynajmować domy, w których znajdzie spokój, podpisywać kontrakty z wytwórnią filmową i inwestować pieniądze. Mieszkają, pracują i podróżują razem, razem rozmawiają o scenariuszu planowanego filmu o królowej Krystynie.

Kilka lat wokół lat trzydziestych, okresu największych sukcesów Grety Garbo.

 Ale ona, podobnie jak królowa Krystyna, okazała się więźniem własnej sławy. Marzyła o prywatności i chwili wytchnienia. 

Opisując Gretę Garbo widzianą oczami Vendeli, Ellen Mattson stworzyła sugestywny i porywający portret podwójny dwóch młodych kobiet. Bliżej Garbo, ikony kina, nie był nikt inny.

Nasz pierwszy dom był zbudowany w stylu hiszpańskim, miał kamienne patio i altanę porośniętą winoroślą i różami. Jego wielkie słoneczne okna panoramiczne wychodziły na trawnik z szumiącym nad nim hydrantem i na gaj cytrynowy ciągnący się od basenu aż do muru. Na najwyższym drzewku pomarańczowym zawiesiłam ozdobę z muszelek; gdy wiał wiatr, kołysały się i grały niczym dzwonki, a zapach pomarańczy wypełniał sypialnię, której okno było zawsze otwarte. Uwielbiałam ten niewielki hiszpański dom, chciałam zostać w nim na zawsze, ale mieszkałyśmy niespełna rok. 

Tłumaczyłam, że dom musi być bezpieczny, wolny od możliwości wtargnięcia do niego, ponieważ Mr Hansen posiada drogocenny zbiór dzieł sztuki i chroni życie prywatne.
– To chyba pani odpowiada – powiedział pośrednik, wskazując na wysoki mur obłożony szkiełkami.
Weszliśmy do środka, a on ściągnął płachty z mebli zamaszystym gestem, jakby miały tam się kryć prawdziwe skarby, podczas gdy były to tylko wiklinowe meble, ale nie przejmowałam się tym. Kiedy otworzył małe okienka, otworzył także cały ten maleńki dom, światło zalało pokój przez rozsuwane oszklone drzwi i całkowicie rozgoniło pierwsze nieco ponure wrażenie, które dawała ceglana podłoga i żelazna furtka w hiszpańskim stylu oddzielająca salon.
– Bierzemy – oznajmiłam, ale pośrednik był zbyt zajęty uruchamianiem samogrającego fortepianu, żeby mnie usłyszeć.
Gdy fortepian wreszcie zaczął grać, trochę fałszywie z powodu jakiejś wady mechanicznej, poszłam do skrzydła kuchennego i szybko zajrzałam do szafek, a potem jeszcze do pokoju służby na piętrze. Ulica przed domem była piaszczysta, tylko gdzieniegdzie wyłożona kocimi łbami, za to mur zrobiono z cementu, a furtkę z mocnych desek.
– Czy mógłby pan teraz pokazać mi sypialnie – poprosiłam, gdy zeszłam na dół, gdzie meble znów zostały przykryte materiałem. – Czy na pewno nocą jest tu cicho? Mr Hansen ma płytki sen.
– W zasadzie miasto tu się kończy – powiedział pośrednik, prowadząc mnie na piętro do wielkiej sypialni z łazienką i balkonem. Otworzył drzwi balkonowe i wskazał w stronę zboczy gór porośniętych lasem. – Widzi pani? Prawdziwa dzicz.
– Ale to mi się nie podoba. – Kiwnęłam na sąsiedni dom, skąd z drugiego piętra można było zajrzeć do naszego ogrodu.
– Tutejsi mieszkańcy są bardzo dyskretni. Chyba rozumie pani, że jest to jedna z bardziej porządnych dzielnic. Kawałek stąd mieszka Harold Lloyd, a tam na wzgórzu ma swój dom John Gilbert, przy odrobinie szczęścia zobaczy go pani przez lornetkę, ha, ha!
– Mr Hansen nie interesuje się idolami świata filmowego – żachnęłam się. – Jest profesorem sztuki średniowiecznej, specjalistą od niemieckich ołtarzy. Proszę coś zrobić z parkietem w tym pokoju, tutaj przy balkonie widać, że deszcze zalały podłogę. I należy wyczyścić basen, Mr Hansen pragnie zaczynać dzień od pływania.
Pośrednik wyjaśnił, że obsługa basenu wchodzi w czynsz, zapytał, czy chciałabym obejrzeć ogród, przytaknęłam, więc przez chwilę krążyliśmy między krzewami rododendronów i rabatkami kwiatów. Był to piękny ogród. Później Gösta zawiesił na drzewach kolorowe lampiony, stawaliśmy wieczorami każde w swoim oknie i przyglądaliśmy się Grecie, jak pływa długimi mocnymi machnięciami kraulem w oświetlonej wodzie, a potem wychodzi z niej po drugiej stronie, tam gdzie światło nie dosięga, i znika w ciemności. Słyszeliśmy, jak woła bezdomne koty, które nocą zbierały się na murze, karmi je rybą przygotowaną przez Annie każdego wieczoru.


 <><><>

Chodźcie już – zawołała Greta, bo rozpoczęto biesiadowanie. 

Całe filmowe towarzystwo siedziało na trawie z talerzykami na kolanach i jadło sałatkę i kurczaka przygotowane przez Annie i piło wodę Barley. Nils zaprowadził mnie z powrotem na koc, sam usiadł obok i podał mi pudełko z kanapkami.

 <><><>

Był to jeden z ostatnich dni kręcenia Pokusy, więc Greta przed wakacyjną przerwą postanowiła zaprosić całą ekipę na lunch. Zaplanowano, że będzie dłuższa niż zwykle, bo studio trzeba było przebudować na dźwiękowe. Miałyśmy wyjechać nad jezioro w górach, pływać i spacerować po sosnowym lesie, zanim w sierpniu będzie musiała rozpocząć nowy cykl lekcji wymowy.
– Wydaje mi się, że sukces mamy w garści. – Nils skinął w kierunku reżysera, który w tej samej chwili chwycił porwaną przez wiatr serwetkę Grety i podał ją z ukłonem, choć leżał ze skrzyżowanymi nogami. – On też tak uważa i teraz chce się upewnić co do jej następnego filmu – szepnął Nils, a reżyser wstał i wzniósł toast za Gretę, która zamieniła dzisiejsze spotkanie w święto, tylko jej niezastąpiona twarz jest w stanie tak szybko przemienić się ze strachu w szczęście w scenie w pokoju dziecinnym.
– Jesteś zadowolony z roli? – spytałam, odstawiając pusty kieliszek.
– Czy ja wiem? – odparł Nils. – O takich rzeczach nie myśli się w Morzu Sargassowym. Ale lubię Packy’ego Cannona, boksuje się, żegluje, pływa i maluje obrazy, jest trochę jak ja.
– A Arden Stuart, co o niej myślisz?
– Kocham Gretę w każdym jej wcieleniu.
– Mówi, że film jest głupi, a kobieta, którą gra, to idiotka.
– Arden jest dość podobna do Grety – śmiał się Nils, zapalając fajkę. – Może dlatego nie poznała się na niej. 

 <><><>

Oboje patrzyliśmy, jak Greta delikatnie wyciera usta serwetką, by nie popsuć makijażu. – Jest za uczciwa, by móc rozpoznać się w kobiecie, przez którą mężczyźni się zabijają. Jest poza tym dzieckiem poczciwych rodziców, biednych i poczciwych.
<><><>

Włosy zwichrzyły się w tłoku w tramwaju, może czas najwyższy poprosić Gretę, by pozwoliła mi brać auto w dni, kiedy mam lekcje tenisa, ale gdy weszłam do salonu, była tam Mercedes. Skierowała się w moją stronę, uciszając mnie jak w pokoju chorego. Greta na wpół leżała na kanapie owinięta w koc i rozmawiała przez telefon z bardzo długim kablem.
– To ten nowy film – szepnęła Mercedes i wygoniła mnie z powrotem do przedpokoju. – Będzie o szpiegu, złej kobiecie, która zdradza wszystkich mężczyzn, a na końcu zostaje rozstrzelana. Ona już nie ma siły.
– Z kim rozmawia? – spytałam, widząc przez ramię Mercedes, jak zmęczona, bezsilna postać zsunęła się i prawie zniknęła pod kocem. Mówiła zadziwiająco silnym głosem do słuchawki: Noo, noo!
– Z Mr Mayerem. Prosił, żeby przyszła do biura, ale powiedziała, że jest chora.
Przypomniałam sobie, co Greta opowiadała o spotkaniach w biurze Mr Mayera, że on krzyczy, grozi, przymila się i żebrze tylko po to, by było po jego myśli. Nazywała go handlarzem złomu, mówiła, że jest twardy jak stare metalowe łóżka, na których zarobił pierwsze pieniądze, zanim zaczął w branży rozrywkowej. A teraz jest najpotężniejszym człowiekiem w Hollywood. „Ale nadal najbardziej lubi śmieci”.
– A co chce, żeby zrobiła?
– Żeby przyszła do studia i porozmawiała o aktorze, który ma zagrać główną rolę męską. Sama może go wybrać, powiedział Mr Mayer, ale jeśli chodzi o jej rolę, wszystko jest już gotowe: zagra szpiega w przylegającej i bardzo zniekształcającej figurę sukience ze srebrnego materiału. Widziałam szkice, nie wzięli pod uwagę grubych kości Grety. Poza tym ma tańczyć nago, no, prawie.
– Greta nie potrafi tańczyć.

 <><><>

Magazynie "Picture Play Magazine" (Jan 1927) umieszczono foto Grety





z notką:

"That sad, sad look on Greta Garbo's face is deceiving.She's really very happy over here in America and they say that she loved working with John Gilbert in "The Flesh and the Devil."

" Te smutne, smutne spojrzenie na twarzy Grety Garbo  jest mylące. Ona jest bardzo szczęśliwa tutaj w Ameryce i mówią, że ona kochała pracować z Johnem Gilbertem w filmie" Ciało i diabeł."
 
Po nagłym zakończeniu jej kariery,  Motion Picture (Oct 1933) zamieszcza jej następującą fotografię
 

 i pyta:

"Kim jest Garbo?
Czy może wyjechać z miasta, które dało jej urok, sławę i bogactwo, nawet bez powiedzenie "żegnam"? Czy to nie jest czas, żeby teraz się zastanowić, czy jej "tajemniczość" nie jest po prostu niewdzięcznością? "








czwartek, 21 lipca 2016

W BŁYSKU FLESZY

"Greta Garbo prowadziła samotniczy tryb życia. Stroniła od ludzi i źle czuła się w otoczeniu tłumu. Podczas kręcenia scen zbiorowych, w których brała udział większa liczba aktorów i statystów, musiano posłużyć się dublerką. 




 Rzadko udzielała wywiadów i nie opowiadała o swoim życiu prywatnym, co przyczyniło się do stworzenia jej mitu i legendarnego wizerunku femme fatal. Jej izolowanie się od ludzi przybierało formę autyzmu, szczególnie w późniejszych latach życia, po tym jak aktorka wycofała się z branży filmowej." (Wikipedia)

Na tej fotografii jednak pozowanie nie sprawiło Grecie trudności. A może się mylę?


Zresztą, to nie jedyna aktorka, która nieswojo czuła się w świetle fleszów. 
Marylin Monroe miała swojego fotografa, w obecności którego czuła się sobą. Był to Milton Green.











Nawet swoich umiejętności fotograficznych próbował mały syn Miltona, Joshua. Wtedy Marylin czuła się wprost rozluźniona.





"...Burzliwe życie aktorki (Maryli Monroe), pełne romansów oraz jej tajemnicza i tragiczna śmierć z wielką polityką w tle, zdaje się potwierdzać plotki i domysły. 
 Nie to jednak jest ważne, bowiem Greenowi, jako jednemu z nielicznych fotografów, udało się przedrzeć przez maski póz i gestów Marilyn, i pokazać jej prawdziwe wnętrze - szalenie samotnej, wrażliwej i w jakimś sensie smutnej kobiety..." (Digital CAMERA)


<><><><>






<><><>


 Morrison śpiewa:

"No, chyba idę A.W.O.L.
Odłączyć mój telefon.
Podobnie jak Greta Garbo
chcę być sam."






Całe szczęście, że nie było wtedy jeszcze tak rozwiniętego biznesu paparazzi. Obie te aktorki nie nadawałyby się do walki z nimi.

wtorek, 19 lipca 2016

CELULOIDOWI BOHATEROWIE





 Mój wolny przekład songu Cellouid Heroes Lyrics:


Każdy jest marzycielem 
i każdy czuje się gwiazdą
I wszyscy są w filmach, 

to nie ma znaczenia, kim jesteś.


Są gwiazdy w każdym mieście
W każdym domu i na każdej ulicy
A jeśli idziesz w dół Hollywood Boulevard
Ich imiona są zapisane w betonie



Nie stawaj na Grety Garbo, 
jak idziesz w dół Boulevard
Ona wygląda tak słabo i krucho, 

dlatego tak bardzo starała się.



Ale oni zmienili ją w księżniczkę
I posadzili ją na tronie. 

Ale chciała być sama.
Możesz zobaczyć wszystkie gwiazdy, 

jak idziesz w dół Hollywood Boulevard


Niektórzy są znani,  

o niektórych nikt nie słyszał,
Ludzie, którzy pracowali

i cierpieli i walczyli o sławę.
Niektórych  zastąpili inni,   

cierpieli na próżno.

Ale proszę nie deptać 
najdroższą Marilyn,
Bo ona nie jest silna.
Ona powinna być 

wykonana z żeliwa lub stali.
Ale ona została wykonana 
wyłącznie z krwi i kości.



Każdy jest marzycielem 
i każdy jest gwiazdą
I jeśli jesteś  w show-biznesie, 

to nie ma znaczenia, 
kim jesteś.

A ci, którzy odnoszą sukcesy

Muszą być zawsze na baczności
Sukces idzie w parze 

z niewydolnością
Wraz  z Hollywood Boulevard





Żałuję, moje życie było non-stop 
pokazem filmowym w Hollywood
Fantasy world 

z celuloidu złoczyńców i bohaterów.

Celuloidowi bohaterowie 
nigdy nie czuję żadnego bólu.
Celuloidowi bohaterowie 

nigdy nie umierają.


 


 











poniedziałek, 18 lipca 2016

CANON PIĘKNA - NIE JESTEŚ GRETĄ GARBO

    



"Greccy filozofowie byli pierwszymi, którzy zadali pytanie, co sprawia, że daną osobę postrzegamy jako piękną. 

    Owe piękno widzieli w symetrii i „złotym podziale”, w którym określili idealne proporcje. Nazywany „świętym cięciem”, „złotym cięciem”, „cięciem harmonicznym” wyglądał w następujący sposób: proporcje podziału odcinka (kąta, powierzchni itp.) na dwie części w taki sposób, że część większa ma się do mniejszej tak, jak cały odcinek do części większej. 

    Platon twierdził, że podział harmoniczny jest kluczem do kosmosu. Teraz, po ponad 2000 lat, współcześni naukowcy badali teorię „złotego podziału” i stwierdzili, że greccy filozofowie mieli rację: symetria jest dla nas atrakcyjna. Starożytni myśliciele twierdzili, że taki pod
ział podpowiedziała im po prostu natura.

    Grecy nie mieli obsesji wyłącznie na punkcie symetrii, ale także długich blond włosów, które wiązały się z młodością i płodnością. Rzymianie pożyczyli sporo z greckiej kultury dlatego znajdujemy u nich właśnie kult kobiet z długimi włosami blond. Kobiety w Rzymie stosowały mieszaninę popiołu drewna bukowego, tłuszczu koziego, octu, odchodów gołębich i szafranu, aby rozjaśnić włosy. W wielu przypadkach zastosowanie roztworu doprowadziło do całkowitej utraty włosów!
    W średniowieczu, piękno kobiet stało się bardziej skomplikowane. Kiedy kobieta wyszła za mąż zobowiązana była do ukrywania i wiązania włosów, tak aby nie były puszczone luźno. 
    Blond włosy przestały być cenione. Kojarzono je z cudzołóstwem, dlatego blondynki zaczęły oczerniać włosy ługiem. Dopiero pod koniec średniowiecza artyści z renesansu zaczęli buntować się przeciwko ideom religijnym i moralnym narzuconym przez kapłanów. 
W renesansie, na celowniku znalazły się kobiece piersi. Stąd w malarstwie pomysł na pokazywanie matki karmiącej piersią. Kobieta była krytykowana za pokazanie ramion lub kostek! Bladość skóry to charakterystyczny element, który potęgował uczucie czystości. Do tego czasu zaczerwienione policzki były znakiem „zamieszek” i grzechu. Chociaż z czasem straciły znaczenie, blada twarz była w modzie, aż do XX wieku, jako znak piękna i dobrego smaku. XVII wiek to czas kiedy purytanie uważali makijaż i modę za grzeszne.
 
    Sto lat później zmienia się kanon piękna. Piękne kobiety mają wąską talię. Włosy są najbardziej wartościowym wyznacznikiem piękna, są noszone w dużych, przypudrowanych kokach. Wysoki kok był też dowodem bogactwa rodziny kobiety. 
 
    W epoce wiktoriańskiej, blada twarz jest znowu bardzo ceniona. Wyznacznikiem piękna jest teraz rozmiar, podkreślony przez gorset, który pomagał kobietom osiągnąć kształt klepsydry. Talia miała przeciętnie jedynie 40 centymetrów. W tym przypadku, wiele kobiet cierpi z powodu niewydolności oddechowej lub uszkodzeń narządów wewnętrznych. Jeszcze bardziej niebezpieczne niż gorset były narzędzia, których używano do modelowania kształtu nosa! 
 
    XX wiek przyniósł kolejne zmiany w koncepcji piękna, utrzymując wiele zwyczajów epoki wiktoriańskiej, ale jednocześnie tworząc nowe. W latach 20-tych, krągłe kobiety nie są już modne. Korygująca bielizna jest niezbędnym elementem garderoby. Talia przenosi się w okolicę bioder. Najbardziej widocznym elementem są proste, z długością do uszu, włosy, które symbolizowały zarówno piękno, jak i wyraz równości płci. 
   W latach 30. fryzura bob znika i włosy są noszone jako luźne loki. Początek lat 60. to czas Twiggy, modelki, która ma 167 cm wzrostu i waży 48 kg. To pierwszy raz, kiedy piękno jest zdefiniowane w kategoriach seksualności. Od tego momentu medycyna estetyczna i chirurgia plastyczna stają się narzędziami, do osiągnięcia piękna. 
   Piękno w XXI wieku przyjmuje skrajności, gdzie wszystko jest dozwolone, a nic nie jest wstydliwe. Przykład: mężczyźni w Hong Kongu określają atrakcyjność kobiety na podstawie wskaźnika wzrostu. Indeks obliczany jest poprzez podzielenie objętości ciała do kwadratu wzrostu (odległość od brody do pięty) i zakładamy, że oznacza to nie tylko atrakcyjność kobiety, ale także zdrowie i płodność.
 
    Za piękne uznaje się zarówno modelki w typie Aniołków Victoria’s Secret, jak i pełne kształty Kim Kardashian czy Jennifer Lopez".

ródło: Anna Chodacka -"Kanony kobiecej urody") 





Kobiety znają swoją wartość i mimo, że nie są Gretą Garbo, Mona Lizą czy Kleopatrą - kochają nie gorzej niż one. I nie oczekują, aby obiektem ich uczuć był Robert Valentino, Juliusz Cezar czy Cassanova. Ciągle wracają, bo tej miłości ze swoim obiektem, uczuć wciąż mało. Co tam ukrywać? Obie strony dobrze się z tym czują.

 O tym śpiewa zespół Bee Gees w piosence She keeps on coming.